Dotychczasowe przygody w Patagonii zaprawiły nas w boju i przygotowały na ostatnią destynację: Ziemię Ognistą! Najdalej na południe wysunięta kraina na świecie, na której kiedykolwiek postanie moja stopa, z wyjątkową stolicą – Ushuaią. (Chyba że zamarzy mi się kiedyś odwiedzić Antarktydę). Zawdzięcza swoją nazwę poświacie, utworzonej dzięki rozpalanym przez tubylców ogniskom, którą widzieli niegdyś przypływający z daleka żeglarze. Ziemia Ognista to wyspa, oddzielona od kontynentalnej Argentyny dwoma chilijskimi granicami oraz wciśniętą między nimi Cieśniną Magellana. Przepływając cieśninę, ciężko powstrzymać się …
Czekanie. Na wiadomość, na telefon, na rozwój wypadków. Na kotwicę, którą będzie można zarzucić w tej nowej rzeczywistości. Kwiecień to dla mnie próba cierpliwości, szukanie przesmyków optymizmu w stagnacji. Pstryczek w nos, który na pewno jest po coś, bo przecież wszystko jest po coś. I trochę zmuszanie siebie, żeby „to coś” odnaleźć, bo to w końcu koło ratunkowe w tym jeziorze stagnacji, w którym bardzo nie chcę utonąć. Ciekawi mnie, kto z Was jest takim koronawirusowym rozbitkiem? Ilu takich rozbitków …
Wizyta w Parku Narodowym Torres del Paine była naszym skokiem w bok do Chile z argentyńskiej Patagonii. Park to chilijska duma – do tego stopnia, że widnieje nawet na tysiącpesetowym banknocie. I nic dziwnego. Natura maluje w tym miejscu naprawdę wyjątkowe pejzaże, rozsypując laguny z kamienistym wybrzeżem wprost pośrodku górskiego krajobrazu. I bywa, że człowiek już nie wie, czy jest w górach, czy na plaży. Momentami podczas trekkingu w Torres del Paine naprawdę kusiło nas, żeby zrzucić plecak i buciory …
Po dziesięciu dniach argentyńskiego lata w Buenos Aires oraz Iguazu, nasza podróż miała zmienić bieg o 360 stopni. Czekał nas miesiąc w Patagonii – krainie nieco dzikiej, odludnej, smaganej wiatrem w lecie i obsypanej śniegiem w zimie. Ten miesiąc spędziłyśmy dość aktywnie. Dużo chodziłyśmy, stopowałyśmy, ciągle się przemieszczałyśmy. Ciężko opisać to wszystko za jednym razem, dlatego opowieść o Patagonii podzielę na kilka wpisów. Rozdział pierwszy – to nasze pierwsze patagońskie przygody, czyli trekking w El Chalten oraz lodowiec Perito …
Buenos Aires – faktycznie boskie?
Gdy wybierałam Buenos Aires na początek mojej kilkumiesięcznej podróży, nie wiedziałam o nim zbyt wiele. Ot, punkt przesiadkowy w drodze do Patagonii. A zupełnie przy okazji – większe miasto, gdzie można jeszcze pozałatwiać ostatnie rzeczy – coś znaleźć, coś kupić, coś wydrukować. Gdzieś w środku jednak czułam, że Buenos Aires może mi się bardzo spodobać. Może to przez pozytywny obraz Argentyny, jaki zawsze miałam, a może zaufanie do Maanam. W każdym razie nie pomyliłam się. …